sobota, 23 kwietnia 2016

Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich

Zdjęcie: © Barbara Bogacka

23 kwietnia wciąż malejąca część naszego społeczeństwa obchodzi Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich. Może to zdanie nie tchnie optymizmem, jednak trudno zamknąć oczy na poziom czytelnictwa w Polsce. Coroczne dane statystyczne jeżą włosy na głowie. Szczególnie, a właściwie tylko tym, którzy wciąż książki w ogóle czytają. Bo o tych, którzy bez czytania życia sobie nie wyobrażają, a także tych, których życie zawodowe jest z książkami związane, nawet nie wspomnę. W ogólnym rozrachunku to nie procent chyba, a jakieś promile. Statystycznie nieistotne (wrr!).
Nie będę przypominała, gdzie (Katalonia) i kiedy (1995) zrodziła się idea tego święta. Nie przypomnę też, z jakimi wiąże się rytuałami (krwista róża). Na pewno dziś będzie można dowiedzieć się o tym z niejednego źródła. Powiem tylko, że bardzo bym chciała, marzę o tym, aby od dziś, już, natychmiast, ta dramatyczna polska tendencja uległa odwróceniu. Aby od dziś słupki czytelnictwa zaczęły rosnąć. Choć odrobinę, procencik po procenciku, niech w tym roku czytających przybędzie. Nie chodzi przecież o to, abym miała do czego projektować okładki. Chodzi o to, by mniej było w społeczeństwie pesymizmu, ignorancji, niechęci, zawziętości, ksenofobii. Kropka. Nie chcę wymieniać więcej, choć lista mogłaby być długa. Lepiej pozytywnie: chciałabym, aby przybywało mądrości, tolerancji, optymizmu, otwartości, odpowiedzialności. W tym naprawdę mogą pomóc książki. Bez dwóch zdań i moralizatorstwa. Czytajmy zatem. Nie tylko w święto, ale i w dni powszednie.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Książki Jarosława Molendy

Zdarza się, że projektuję okładki do wielu książek jednego autora. Zapewne w dużej mierze wynika to z faktu, że wydawnictwo publikuje wszystkie lub większość tekstów danego autora. Jest to jednak tylko część prawdy. Jeśli taka współpraca trwa przez lata, a dotyczy osób nie tylko żyjących, ale żyjących tu i teraz, oznacza to, że istnieje jakiś rodzaj znamiennego trójstronnego porozumienia: autor–wydawnictwo–projektant. Gdyby wyniki były marne, szybko doszłoby do zerwania tego łańcuszka. Jeśli tak się nie dzieje, to znak, że współpraca wszystkim przypada do gustu, choć zapewne nie tylko o gust tu chodzi. W moim przypadku takim „seryjnym” autorem jest Jarosław Molenda.
Spod mojej ręki wyszło już kilkanaście okładek d
o książek Pana Jarosława. Przyznam, że gdy dostaję wiadomość, iż w niedługim czasie będę mogła zająć się opracowaniem kolejnej Jego książki, wówczas zacieram ręce, bo wiem, że na pewno będzie ciekawie. W każdym zawodzie twórczym ważne jest, aby mieć możliwość poszukiwania ciekawych rozwiązań formalnych. Jeśli z jakiegoś powodu brak takiej możliwości, entuzjazm może się przerodzić w jałowy trud. Zatem cieszę się, że mogłam opracować okładkę najnowszej książki Jarosława Molendy „Mity polskie”, która jeszcze nie miała debiutu, ale jest już w drukarni.