Zdarza się, że projektuję okładki do wielu książek jednego autora.
Zapewne w dużej mierze wynika to z faktu, że wydawnictwo publikuje
wszystkie lub większość tekstów danego autora. Jest to jednak tylko
część prawdy. Jeśli taka współpraca trwa przez lata, a dotyczy osób nie
tylko żyjących, ale żyjących tu i teraz, oznacza to, że istnieje jakiś
rodzaj znamiennego trójstronnego porozumienia:
autor–wydawnictwo–projektant. Gdyby wyniki były marne, szybko doszłoby
do zerwania tego łańcuszka. Jeśli tak
się nie dzieje, to znak, że współpraca wszystkim przypada do gustu, choć
zapewne nie tylko o gust tu chodzi. W moim przypadku takim „seryjnym”
autorem jest Jarosław Molenda.
Spod mojej ręki wyszło już kilkanaście okładek do książek Pana Jarosława. Przyznam, że gdy dostaję wiadomość, iż w niedługim czasie będę mogła zająć się opracowaniem kolejnej Jego książki, wówczas zacieram ręce, bo wiem, że na pewno będzie ciekawie. W każdym zawodzie twórczym ważne jest, aby mieć możliwość poszukiwania ciekawych rozwiązań formalnych. Jeśli z jakiegoś powodu brak takiej możliwości, entuzjazm może się przerodzić w jałowy trud. Zatem cieszę się, że mogłam opracować okładkę najnowszej książki Jarosława Molendy „Mity polskie”, która jeszcze nie miała debiutu, ale jest już w drukarni.
Spod mojej ręki wyszło już kilkanaście okładek do książek Pana Jarosława. Przyznam, że gdy dostaję wiadomość, iż w niedługim czasie będę mogła zająć się opracowaniem kolejnej Jego książki, wówczas zacieram ręce, bo wiem, że na pewno będzie ciekawie. W każdym zawodzie twórczym ważne jest, aby mieć możliwość poszukiwania ciekawych rozwiązań formalnych. Jeśli z jakiegoś powodu brak takiej możliwości, entuzjazm może się przerodzić w jałowy trud. Zatem cieszę się, że mogłam opracować okładkę najnowszej książki Jarosława Molendy „Mity polskie”, która jeszcze nie miała debiutu, ale jest już w drukarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz